Archiwum styczeń 2020


Podarunek od nieba
29 stycznia 2020, 08:18

Wczoraj po głębokiej rozmowie z kims dla mnie bardzo bliskim doświadczyłam znaków. Wierzę w przewodników wysyłanych przez Boga ( jakkolwiek go rozumieć). Wierzę w opiekunczą obecność aniołów. Patrzyłam na niebo oświetlone miejska poświata latarni. Patrzyłam na zwykłe a jednak niesamowite zjawisko. Chmury płynęły po niebie z dość dużą prędkością. Płynęły w moją stronę. Zmienne kształty... Zaczęłam im się przyglądać i widzieć. Pojawiło sie tak wiele znaków. Zwierzęta, twarze, postacie. Pojawił sie wilk. Był przyjazny. Miał lekko otwarty pyszczek. Uśmiechnęłam sie. Potem zobaczyłam tą postac złej wiedzmy z małej syrenki. Patrzyłam i zastanawiałam sie co ona oznacza. To przecież ona zabrała głos Ariel by ta mogła stac sie człowiekiem i spotkać swojego ukochanego. Postanowiła oddać swój piekny dar dla miłości. Tak też sie czułam wczoraj jakbym traciła coś cennego po to by zyskać cos pięknego. Dziwne uczucie. Choć towarzyszył mi spokoj kiedy zrozumiałam. O swoje szczęście trzeba walczyć. Stawiać sobie wyzwania a czasem coś utracić by zyskać. Zła wiedzma zniknęła. Pojawił sie maleńki anioł trzymający łuk... Miłość. No tak cóż innego jak nie miłość. Patrzyłam dalej jak chumury tańczą, zmieniają kształty. Niezwykle przedstawienie. I nagle zobaczyłam anioła z ogromnymi skrzydłami. Na początku nie podobał mi sie był jakiś złowrogi lecz po chwili okazało sie że czuwa... Martwi sie. Leciał w moją stronę. Stawał sie coraz większy i wiekszy... Wypełnił spory fragment nieba. Po chwili zniknął rozwiany przez wiatr... Uśmiechałam sie choć bylo mi smutno. Podziękowałam. Ostatnie co zobaczyłam zupełnie mnie zaskoczyło. Zobaczyłam szczęśliwego zająca biegnącego gdzieś a za nim... To było niesamowice. Głowa smoka a potem cała jego postać... A na jego grzbiecie postać... Coś czego nie potrafilam nazwać. Próbowałam zrozumieć. Ten zająć był taki delikatny, radosny maleńki. Tak jak małe dziecko które w zabawie biegnie, śmieje się,  poprostu doświadcza. Och nie ale przecież ten smok leci za nim, chce go pożreć. Było mi tak smutno. Jednak... To nie dlatego za nim leciał. Zrozumiałam oni byli przyjaciółmi. On lecial za nim bo razem z nim podróżował przez życie. Chronił. I wtedy zobaczylam kto byl jeźdzcem. Ogromny byk który przyjął postać bardziej ludzką... Leciał na tym smoku a przed nimi zajączek... Siła... a Dziecięca radość... Szczęście... Bliskość... Opieka... Odwaga... Moc... A gdzieś w oddali moja świadomość podpowiadała mi jeszcze... Zaraz zaraz ale to przecież smok to drapieżnik a byk ma przecież w sobie wściekłość niszczenia... Ten cały obrazek tak pełen sprzeczności. Mimo wszystko poczułam spokój. Bezpieczeństwo. Bliskość. Siłę Przyjaźni. Moc.

Ukryta w ciemności
24 stycznia 2020, 09:15

Obudzialam się w ciemności. Chłód przepełnia moje ciało. Rozchodzi się po każdej części. Dotyka moje serce. Delikatnie, subtelnie. Czuję że pragnie mojego ciepła. Nie widze nic. Oczy powoli przyzwyczajają się do mroku. Stoję i czekam. Strach przenika mnie. Zabiera jasność umysłu. Jakaś iskierka tli się na końcu świadomości. "Zrób jeden krok. Tylko jeden. Poczuj" Poddaję się. Postanawiam iść za nim. Spokojnie poruszam ciałem z niepokojem co się wydarzy, podejmuję decyzję. Odwracam głowę. Nic. Jest jednak coś w tym chłodzie co pociaga mnie. Idę... Powoli krok za krokiem. To nieznane pociąga mnie. Idę... Wdycham powietrze. Jest dziwnie. Jest w tym jakieś uczucie. Tak. To ULGA. Lęk z każdą sekunda staję się mniej wyraźny. Moge tu zostać? Nie wiem. Nie słyszę nic. Nagle. Pojawia się cichy dźwięk. Ruch skrzydeł. Słyszę śpiew gdzieś w oddali. Widyze tylko zarys. Mój mózg przetwarza. Znam ten cień, ten dźwięk. Nagle rozumiem. Jaskółka? Tak! Jedna jaskółka wiosnu nie czyni. Hmm lecz daje... nadzieje. Gdzieś na skraju świadomości pojawią się. Czy mogę tu być bezpieczna? Nie wiem co kryję sie w ciemności. Ide. Powoli ostrożnie wybieram kierunek który wskazuje mi ona... Jest jakby jaśniej? Co teraz? Ide dalej. Nagle pojawia sie światło. Jasna wyraźna linia. Przecina mrok. Wdrygam sie. Cos zbliza sie do mnie. To... Pies? Nie... Przybył poslaniec. Przedstawiciel mroku i jasności. Lis. Patrzy na mnie... Nie czuję już strachu. Wiem że jestem w domu.

Oddech przeszłości
17 stycznia 2020, 13:44

Czuję jak oddech przeszłości wypełnia moje płuca. Rozchodzi sie po całym ciele krwią przepełnioną gorzką tęsknotą.

Wydycham powietrze. Czuję pustkę pozostawiona po Twojej czułości. Wiem że gdy nabiorę znów powietrza moje oskrzela wypełnia sie tym ciężkim dotykiem Twoich słów...

Plątanina myśli. Wstrzymany oddech. Co robić? Ból woła tak głośno. Nie chcę go wpuścić, nie mogę. Mgła pelna zapachow, dźwięku, zdjęć moich wspomnień, uśmiechu i czułości odchodzi gdy pobieram kolejna dawkę powietrza.

Decyduję się przetrwać. Doświadczam tego co przynosi mi teraźniejszośc. Tu chcę żyć.

Patrzeć!

Słuchać!

Kochac!

Czuć!

Nadzieja tli się w sercu jak niewyraźna iskra. Zapala się lecz czy rozpali sie ogień? Nie wiem.

Zaczekam.

Zaczekam.

Zaczekam.

Po prostu będę tu!

Kawiarnia. On i ona..
11 stycznia 2020, 12:03

Siedzą na przeciwko siebie.. Patrzą sobie głęboko w oczy. Co jakiś czas pada słowo bądź dwa... Jest w nich jakąś magia... Patrzę i nie umiem oderwać wzroku. Jaskółka wytatuowana a na jego dłoni wychyla się z rękawa kurtki . Bliskość niezwykła. Coś dzieje się między tym dwojgiem tak intensywnego. Jest w tym jakiś dźwięk miłości i niepewności może trochę smutku. Świat dla nich nie istnieje. Zatłoczona kawiarnia, pełno odgłosów, zapachów... A w nich oni jakby świata nie było... Tylko on i ona... W swojej bliskości. Spuszcza wzrok... Potem ona też przestaje patrzeć. Cisza... Smutek pełen milosci. Jakis bol... Jest tam jakiś ból. Jednak on i ona trwają nad kubkiem kawy i są... Patrzą... Słuchają siebie z jakąś magia relacji łącząca tych dwoje wychodzę z kawiarni... Myślami będąc w marzeniach o miłości... Nieczystej lecz pięknej głębokiej.... Otulającej swym ciepłem i chłodem...

Ty...
07 stycznia 2020, 11:53

Błąkałam się. Chodziłam byle gdzie

Poznałam Cię w mroku

Nie chciałam niczego 

Nie dałeś mi tego

 

Ref. A gdyby tak jeszcze raz poczuć smak Twoich ust...

Byłoby jak w niebie...

byłoby jak w niebie...

jakw niebie...

 

Biegłam gdzieś. Podąrzałeś do nikąd, 

Dotrzymała Ci kroku

Nie chciałam dotyku

Nie dałeś mi tego 

 

Ref. A gdyby tak jeszcze raz poczuć smak Twoich ust...

Byłoby jak w niebie...

byłoby jak w niebie...

jak w niebie..

 

Mówiłam niewiele. Słuchałeś tylko siebie.

Dostrzegłam łzy w oku

Nie chciałam tęsknoty

Nie dałeś mi tego

 

A teraz, gdy już chcę, nie ma Cię...

 

Ref. A gdyby tak jeszcze raz poczuć smak Twoich ust...

Byłoby jak w piekle...

byłoby jak w piekle...

jak w piekle...